Przybiegła, pobiegła, uciekła
Tupnęła nogą, dzban zbiła
może się i wściekła?
Podreptała, człapała, skoczyła
walnęła w stół pięścią, przeklęła
mocno się spociła
Usiadła, opadła, ustała
położyła głowę na ramieniu,
przecież jeszcze taka mała.
Wstała. Poszła. Pobiegła. Uciekła
do piekła
i palić się będziesz – mówili
Nie znali, nie widzieli. Nie byli
A straszą!
I po co?
Gdy nocą, jak gwiazda
O poranku , jak rosa
Biega. Bosa.
Uśmiechnięta
Pamięta.
Wie dobrze, że ogień parzy. Woda koi
gdy się nie boisz
po wodzie brodzić
Chodzić.
I mówić głośno, wyraźnie, doniośle.
Dorośnij!
Przecież kiedyś dorosnę!
Nie poganiaj, nie zakazuj. Poczekaj
Ucieka
Czas ucieka!!!
Ja czekam.
Nie czekając czekam.
Stoję, leżę, nie wierzę,
że Ty też tak masz.
I trwasz
Ty tam, ja tu
I cóż?
Ja tu, Ty tam
nie sam.
Ja sama
Choć w rolach kilkunastu
Jak w kinie
czas płynie
Światła, scena, nastrój
śpiew, dialog i cisza
ktoś słyszał
że było, że miło, że trwało
zbyt mało?
A skąd wiesz? A może tak tyle
wystarczy
By smak był, by zapach
by kolorem uraczyć
się zachłysnąć
zaszaleć i prysnąć
iść dalej
Jak w kinie
niech płynie
Światła scena, podłoga drewniana
kurz opadł pod stopami
tak mocno tupano
w te deski
To drewno, nie drzewo
nie wskrzesisz
tej Miłości nie wskrzesisz
nie trzeba
do nieba
komu pisane, ten pójdzie
do nieba
I tam ją spotka?
Tam spotka
i jego, i ją
bo są!
Jak sobie pisani, oddani, na zawsze?
Ja patrzę
i czytam
nie wierze, znów patrzę
Idą ramię w ramię
staruszkowie wtuleni, stopieni
ogniem wielkich serc
oddaniem
jak w kinie czas płynie
THE END?
(Wola, 31.05.2015)
Kanoa